środa, 18 grudnia 2013

Aleja Wiśni 2 (2)

Jak zwykle:
Jonghyun -Seme
Key -Hajkusia
______________
_______________________________________
-Kocie...weź się nie kręć...-przekręcam się na bok. Otwieram zaspane oczy. Patrzę na zegarek. Jest 1:27. Przejeżdżam ręką po twojej stronie łóżka.... -Hmmm? Jonghyun....? -zapalam lampkę. Nie ma cię w łózku. Wstaję i zaspany z potarganymi włosami wychodzę z pokoju. Widzę, że światło w salonie i kuchni jest zapalone. -Jonghyun....?- szepczę, żeby nie obudzić dzieci. Schodzę na dół i wchodzę do kuchni. Widzę jak stoisz tyłem i nalewasz sobie whisky do szklanki. -Jonghyun.....?- szepczę jeszcze raz.

To dopiero moja 3 szklanka, a ty już musiałeś mnie przyłapać....odkładam butelke i odwracam się z lekkim uśmiechem- Czemu nie śpisz księżniczko? Kot Cię obudził? Czy coś z dzieciakami?- Patrze w stronę schodów. Patrzysz na mnie podejrzliwym wzrokiem, a potem na butelke za moimi plecami.- A to...-chichocze pod nosem- To nic..nie mogłem zasnąć to zszedłem na dół, obejrzałem jakiś film, i teraz tak zachciało mi się napić.

-Zachciało ci się pić....o 1.00 w nocy....? -ignoruję twój uśmiech. Podchodzę do Ciebie i zabieram ci butelkę. Siadam na wyspie kuchennej. -Ile już wypiłeś....?

-Dwie szklanki, to miała być moja trzecia, a co?- staje za tobą o nachylam się przekrzywiając głowę.

-Wiesz, że nie lubię jak pijesz...nigdy tego nie robiłeś...-chowam butelkę z powrotem do szafki. Wspinam się na palce i czuję twój oddech na sobie.

-Kiedyś musi być ten pierwszy raz nie? -Uśmiecham się szeroko i składam delikatny pocałunek na twoich wargach. Jestem już lekko zamroczony alkoholem, ale wiem, że tego po mnie nie widać...nigdy po mnie nie widać...-I wiem, że tego nie lubisz, przepraszam. Wróciłbym do łóżka zanim byś się obejrzał.

-Jesteś pijany...widzę to...-spoglądam ci prosto w oczy. Trzymasz ręce na moich biodrach. Z jednej strony, nie chcę tego a z drugiej....kocham cię....-skoro chciałeś się napić...czemu się mnie nie zapytałeś....? A może chciałem napić się z tobą....?

Patrze w niebo- sufit -Może dlatego, że spałeś i nie chciałem Cię budzić? Kotek, no już daj spokój. Idź sie połóż, a ja przyjde jak tylko wszystko powyłączam. Dobrze?

-Jonghyun.....*wpadam na niecny plan*......nigdy tego nie robiliśmy...a jesteśmy ze sobą już 5 lat.....więc prędzej czy później to zrobimy....-patrzę na ciebie z iskierkami w oczach.

-Co takiego? -Patrzę na Ciebie przechylając głowę w bok- Czego nie robiliśmy?

-Nigdy się nie upiliśmy......-patrzę ci prosto w oczy....-no proszę Jonghyuuun! Ten jeden raz!


CO?! - O nie Kibum! wiesz, że masz słabą głowę, kto we co by się mogło stać,nie Kibum, -Patrzysz na mnie tymi swoimi oczami- Nie. Może kiedy indziej, kiedy nie bedzie z nami dzieci, ale na teraz Nie. to jest moje ostatnie słowo. A teraz idź już do sypialni i czekaj na mnie. Idę pozamykać wszystie okna i sprawdzić czy aby na pewno drzwi są zamkięte.

-Ale przyznaj...lubisz, kiedy jestem pijany....? Pamiętasz tamtą pamiętną noc....w hotelu....kiedy nie było jeszcze dzieci....? -siadam z powrotem na wyspie. Obok mnie stoi szklanka z whisky. W mgnieniu oka opróżniam ją całą.

-Nie błagam Cię Kibum...naprawdę...prosze Cie...Zostaw to! -wyrywam Ci szklanke kiedy chcesz nalać kolejną porcję whisky- Pamiętam, ale nie teraz, nie mam nawet nastroju. Kochanie, naprawdę nie dzisiaj Chodź już spać. -podnosze Cie z kanapy za ramię i prowadze w kierunku schodów.

-Jesteś złym człowiekiem Kim Jonghyun...-prycham na ciebię, ale mimo tego i tak łapię cię za rękę i idę za tobą do sypialni. Wesoło macham naszymi splecionymi rękoma, podśpiewując pod nosem jakąś melodię. -Wiesz Jonghyun...Kocham cię. -Odwracam się do ciebie i obdarzam cię uśmiechem.

Patrze na Ciebie szeroko otwartymi oczami, ale to zdziwienie trwa tylko sekunde. Za chwile sam sie uśmiecham i mocniej sciskam twoja dłoń. - Wiem Bummie...gdyby tak nie było to nie byłbyś ze mna prawda?

-mm...prawda...-wchodzimy do sypialni. Od razu kładę się pod kołdrę. -Matko, jak tu jest zimno...-zakrywam się nią po same uszy.

-No widzisz.-podchodze do okna i zamykam je szczelniej podkrecajac kaloryfer. - zaczekaj chwile...sprawdzę czy u dzieci nie jest przypadkiem tak zimno.- wychodze i ide do dzieci.Wiem ze nie jest u nich zimno ale mimo to sprawdzam kaloryfery po raz kolejny. Klękam przy każdym kwiatuszku, który wniósł do mojego życia tylko szczęścia. Głaszcze je po włosach i szepcze ciche "przepraszam". Wracam do Ciebie do pokoju i również chowam się pod kołdre.

Chowam się pod kołdrę tak, że widać tylko moje oczy. -Jonghyun! zgadnij, gdzie jesteeem!- zaczynam zachowywać się jak nasze dzieci. Chcę cię jakoś rozweselić...pocieszyć...zrobiłbym wszystko, żeby tylko na tą jedną noc wrócił mój Jonghyun- ten, który droczy się ze mną w łóżku, zabiera kołdrę i kładzie się na mnie bo ,,nie ma miejsca,,....

Uśmiecham się delikatnie i szczypie Cie w nos przez kołdre -ooo..A co to za pijawka?!?! Key gdzie jesteś?! Jakaś wstrętna pijawka chce mnie zjeść! - zaśmiewam sie szukajac Cie wzrokiem po pokoju z premedytacja unikajac miejsca tuz obok mnie.

-Niee! Uratuję cię! -Zakrywam cię kołdrą, tak, że leżymy oboje pod jedną. -To jest moja baza. Tu jesteś bezpieczny...Dałem już sygnał moim ludziom- zaraz rozprawią się z ogromną pijawką... -powstrzymuję śmiech.

-Tylko nie ja od razu wypatrosza. Wole mieć pewność ze więcej nie dygnie sie na mój wspaniały abs...no i twoja pupę zreszta też...ale ja przede wszystkim! Toż to przecież karkołomne....ps...Kibum...co to znaczy karkołomne? O.o

-Nie wiem...pewnie coś z łamaniem karku bodajże....Jonghyun....jeszcze nie zamontowałem światła w mojej bazie....gdzie ty w ogóle masz twarz? -zaczynam wymachiwać rękoma pod kołdrą.

-Aua! Haha schowaj te pazurki bo jeszcze mnie uszkodzisz! Tutaj głupku. - łapie twoje ręce pod kołdrą i nakierowuje je na moja roześmianą twarz.

-Cicho! nie uszkodzę! A jak ja cię teraz pocałuję, no jak! A kto mi da buziaka na dobranoc w tych ciemnościach? -zaczynam się śmiać, dłońmi badając twoją twarz.

-Haha no bez przesady.Jakoś sobie dam rade. Gdzie ty jesteś...boże co to jest?! -unoszę sie kiedy ustami trafiam na twoje ucho.-gdzie ty masz twarz...chryste...mój mąż stracił twarz!

-Tutaj jestem głupku! -nakierowuje twoje ręce na moją twarz. -Okropna pijawka nigdy nie dotknie mojej twarzy!

Pijawka nie, ale ja owszem. -składam na twoich ustach lekki pocalunek. Tak słodki i niewinny. Całkowicie zapominam o zmartwieniach. Może to przez alkohol...Lekkie zetkniecie ust, ale przekazuje wszystkie uczucia.- Dobranoc kochany...spij dobrze..

-Mmmm...za krótko....-wtulam się w ciebie jak mały kociak. Odkrywam nas spod kołdry, że lepiej móc przyjżeć się twojej twarzy

-nie narzekaj i spij Divo. Jutro musimy wczesnie wstać. A nie wiem czy sie wyśpimy...wiesz ze bedziesz miał jutro cienie pod oczami. -Próbuje Cie jakoś odwołac od pomysłu całowania mnie po nocach.

-To co...a od czego mam korektor? i podkład? -Wtulam sie w ciebie jeszcze mocniej. -Chyba nie powiesz....że.....całowanie.....ci się znudziło.....? -patrzę na ciebie z lekkim zmartwieniem w oczach.

-Haha głupku. Jak całowanie Ciebie mogłoby mi sie znudzić?...ta szklaneczka whisky chyba naprawdę była o jedną szklaneczką za dużo...-całuje Cie w czoło i przytulam.- a teraz naprawdę kochanie idź już spać...ja sam jestem padnięty...

-No ale kurcze no...no weź....jeden pocałunek...ale taki porządny!....i będę spał jak dziecko....prooooooooszę.....-piszczę jak mały szczeniaczek.

Zamykam oczy majac nadzieje ze faktycznie dotrzymasz słowa. Łapie twoja twarz w dłonie i całuje Cie. Z każdą sekunda coraz bardziej napieram na twoje usta aż je rozchylasz. Wkładam do środka język i dokładnie badam twoje usta od wewnątrz, poliki, podniebienie. Kończe przejeżdżajac jezykiem po twoich wargach czując ze brakuje Ci już powietrza. Nie powinienem był tego robić....- A teraz dobranoc Kim Kibummie.

-Mmmmm...i o to mi chodziło...Dobranoc Jonghyun. Słodkich snów....*dodaję ciszej*....ze mną w roli głównej....

~~~

Budzi mnie dźwięk budzika. -Dobra, zamknij się już- rzucam urządzenie na podłogę. Przekręcam się na drugą stronę. -Dzień dobry kochan.....Jonghyun? -zauważam, że ciebie nie ma obok. -Hmm, pewnie musiał wyjść wcześniej...no cóż....trzeba obudzić dzieci...-wstaję z łóżka i idę do pokoju Hyomin i Jihoona. -Dzieci, pora wstawać, czas do przedszkola- mówię cicho, żeby ich nie przestraszyć. -A appa dziś nas nie zawozi? -Hyomin wstaje i przeciera zaspane oczka. -Appa dziś musiał wcześnie wyjść. Chodźcie. Zjemy śniadanko, ubierzemy się i dziś umma was zawiezie do przedszkola -uśmiecham się do nich ciepło, biorę Hyomin i Jihoona za rączkę i idziemy razem do kuchni. Na lodówce wisi kartka...od Ciebie... ,,Miłego dnia skarbie. Kocham Cię. Jonghyun,, -uśmiecham się sam do siebie i przygotowuję dzieciom śniadanie.

Stoje na pasach prowadzących do kawiarni w której mamy sie spotkać. Wyglądam inaczej niż zwykle. Nastawione na żel włosy. Mocny makijaż. Fake'i w uszach, wardze i brwi. Czarne skórzane spodnie z  łańcuchem. Czarne glany. Czarny skórzany płaszcz rodem z matrixa. Nikt mnie nie może rozpoznać. Czekam przestępując z nogi na noge i obdarzając każdego przechodnia niezbyt miłym spojrzeniem. Specjalnie wybrałem kawiarnie tak daleko...wiedziałem, że nie zapuszczasz sie w te rejony, wiec bylem spokojny ze mnie nie zobaczysz.

-No dobra dzieci, zbieramy się! Pojedziemy jeszcze do sklepu bo umma zapomniała kupić makaron. Hyomin masz wszystko? No dobrze...to idziemy- jestem już ubrany. Łapię dzieci za rączkę, wychodzimy z domu i kierujemy się w stronę auta. Wsiadamy do samochodu, zapinam dzieciom pasy, a sam siadam za kierownicą. Po 5 minutach jesteśmy w przedszkolu. -A teraz dawać mi tu mocnego buziaka! -oboje dają mi całusa i idą do przedszkola. No dobrze...teraz czas na zakupy...tylko gdzie tu jest najbliższy sklep? -Przepraszam, gdzie mogę tu znaleźć najbliższy sklep..? -pytam się jakiejś starszej kobiety. -Ah tak, pojedzie pan prosto i skręci w lewo. Obok kawiarni jest mały sklepik ale za to jak dobrze zaopatrzony, hoho! -hmm...dziękuję! -wsiadam do auta i jadę w wyznaczone przez kobietę miejsce. -Kurcze, nigdy tu nie byłem...

Przyszla. Tak idealna jak zwykle. Długie nogi. Idealne kształty. Długie falowane blond włosy. Zielone oczy okalane długimi czarnymi rzęsami. Ubrana w krotka czerwona, skórzana miniówkę i czarny top. A w zasadzie gorset przyciskający jej i tak zacny biust pod samo gardło. Podchodząc do mnie bardzo powoli i ponętnie liże krwisto czerwonego lizaka. Wiem jak wyglądamy...ja jakbym sie urwał z jakiejś czarnej mszy, a ona z pornola...dopełnialiśmy sie idealnie...katem oka widziałem podjeżdzającą czarną hondę i wysiadajacego z niej dryblasa. Przedstawienie czas zacząć.- Kristal...-przyciągam ja do brutalnego wręcz pocałunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz